poniedziałek, 7 grudnia 2015

2


-co do kurwy?-oczywiście jakby inaczej,dwie kreski na teście,bo dlaczego nie moge miec szczescia?co ja teraz zrobie
Minął tydzien od zrobienia testu ciążowego,powtarzałam go chyba z 10 razy dla upewnienia,wlasnie moja matka znalazła jeden z nich i drze sie na mnie a ja udaje,ze ja słucham,sama jestem przerażona wszystkim, przyszłością, przeszłością i teraźniejszością,wypytuje sie mnie o ojca dziecka,nie moge jej powiedziec ze to Justin,zniszczylabym jemu karierę
-Po raz ostatni pytam sie ciebie Riley Claire Jefferson, kto jest ojcem dziecka? - a ja po raz ostatni mowie ci,ze nie wiem -nie rozumiesz,ze ja chce dla ciebie dobrze?nie rozumeisz tego? -rozumiem mamo,ale nie wiem kto jest ojcem. Przez pierwsze 7 miesięcy ciąży chodziłam jeszcze do szkoły,oczywiście ludzie gadali,starsze panie na przystanku patrzyły sie na mnie z pogarda a ja miałam ochotę sie zapaść pod ziemie,z justinem nie rozmawiałam juz ani razu,nie odbierał juz ode mnie telefonu,raz odebrała jego dziewczyna i zabroniła mi dzwonić,wiedziałam, ze tak bedzie,byłam na to przygotowana,tylko nie na to,ze zostanę matka, dzisiaj ostatni raz byłam w szkole przed porodem, mam jeszcze dwa miesiące,ale według lekarza jestem tam narażona na rożne infekcje a nie sprzyja to dziecku. -Hej mamo! -Hej kochanie!Jak moj wnusio? -albo wnusia-poprawił ją tata Rodzice pogodzili sie z tym,ze zostaną młodymi dziadkami a nawet zaczęli sie cieszyć, miałam juz załatwiona edukacje,Dzieki znajomością taty bede miec indywidualne zajęcia, dopiero po porodzie a teraz mam odpoczywać, został tydzien do świat Bożego narodzenia, moj młodszy brat wyjechał do dziadków na święta a my mamy dojechać zaraz przed wigilia Zjadłam obiad przygotowany przez mame i poszłam do swojego pokoju,stało w nim łóżeczko a w nim były zabawki, misie i jakieś grzechotki, lekarka powiedziała,ze ma to byc chłopiec,lecz moj tata ma ciagle nadzieje na wnuczkę..przebralam sie w dresy i w ciepłe skarpetki, włączyłam telewizor i pierwsze co usłyszałam to wiadomości o Justinie "znany piosenkarz Justin Bieber został zatrzymany na posiadanie kokainy" -no pięknie sie załatwił tatuś-szepnelam do swojego synka w brzuchu. Nie chciało mi sie słuchać o życiu gwiazd i przełączyłam na kreskówki,musze sie zacząć przyzywczajac,ze wkrótce tylko to bedzie leciało w tv. **3 lata pózniej** -Scott chodz do mamy!-próbuje go od dwoch godzin namówić na ubranie sweterka od babci. -ne -chodz kochanie,mamusia ładnie prosi -ne I tak cały czas,oszaleć mozna, zaraz moja mama przyjdzie sie nim zając a ja ide do pracy.Zatrudnilam sie w bibliotece,mam tu ciszę i spokój,to czego nie mam w domu. Rodzice kupili mi i Scottowi małe mieszkanie na przedmieściach,bardzo blisko parku,bardzo blisko ich domu,idealnie,codziennie przychodzi moja mama opiekować sie małym gdy ja wychodzę, a na weekend my przychodzimy do nich albo tylko on, na szczęście nie ma z nim problemu żeby został gdzies na noc. -Jestem córcia! -Hej mamo, książe ma dzisiaj jakis kaprys także uprzedzam. -Książęta są od kaprysów,prawda Scottus?-mały kiwnął głowa, choć zakładam,ze nie miał pojęcia co wlasnie usłyszał. -Justin wrócił -Super, z dziewczyna czy bez? -Pattie mówiła,ze zerwali 2 miesiące temu. -No cóż.. -Odzywał sie do ciebie w ogóle? -Przeciez taka gwiazda jak on nie bedzie rozmawiał z taka zwykła osoba jak ja!Nie mam czasu mamo,musze jeszcze isc na zakupy bo nie mamy juz wody ani nic,buziaki!milego dnia synuś!-wyszłam z mieszkania i udałam sie w stronę parku,musiałam przez niego przejść aby znaleźć sie w swojej pracy,biblioteka znajduje sie na samym koncu parku.Bylo dość ciepło jak na środek kwietnia,wszystkie rośliny juz zakwitły,ptaki śpiewały a ja nadal byłam niewyspana..mam jeszcze pol godziny,usiadłam na "naszej" ławce i oglądałam bawiące sie dzieci w piaskownicy, dwoje zakochanych nastolatków,którzy najprawdopodobniej uciekli ze szkoły,ale to co zobaczyłam po chwili zwaliło mnie z nóg. -To moja ławka. -Nie sądzę-odpowiedziałam nie patrząc na rozmówce -A ja tak, sa wyryte inicjały nawet. -W takim razie to tez moja ławka.-dalej nie patrzyłam na niego tylko w telefon,dobrze zdawałam sobie sprawę z kim rozmawiam,ale skoro on mnie olał, gdy dzwoniłam do niego to dlaczego miałabym z nim teraz rozmawiać? -Nołlajfie.-juz nie wytrzymałam i spojrzałam na jego twarz,ktorej właściwie nie było widać,miał na sobie okulary przeciwsłoneczne i czapkę z daszkiem. -Ale sie zmieniłaś -Wybacz,ale musze juz isc,pa. -Czekaj,gdziekolwiek idziesz to odprowadzę cie. -Skoro musisz -Na początek chce przeprosić za to,ze sie nie kontaktowałem, Tracy wciągnęła mnie w narkotyki,alkohol i inne takie gowna, zniszczyła mi karierę mozna tak powiedziec. -sam ja sobie zniszczyłeś,chyba masz swój rozum. -nie pozwalała mi z toba gadac bo była zazdrosna,rozumiesz? Zaślepiła mnie sława,wszystko. -Nie obchodzi mnie to Justin,nie zainteresowałeś sie mną ani troche i co? Nic nie wiesz co u mnie -Wiem,ze skończyłaś juz szkole a ja ci cos obiecałem. -Tak? Zabierzesz ze sobą 3 latka w świat? -Co?-przez chwile zawahałam sie czy mu powiedziec, on żył jak bóg a ja zmęczona wychowywaniem syna, ktory zachowuje sie jak rozpuszczony bachor, widać,ze 100 procentowy Justin..nie moge mu powiedziec,ze mam syna bo wyjde na ofiarę losu..powiem,ze sie nim opiekuje bo jego rodzice zginęli w wypadku. -A wiec opiekuje sie synem przyjaciółki,ktora zgineła z mężem w wypadku lotniczym -Nie ma kto sie nim zająć? -Nie ma,nie ma innych krewnych. -Jezu,juz sie przestraszyłem,ze wpadłaś z kims-przeczesał nerwowo włosy. -No jasne, ja i wpadka?nigdy..a teraz musze isc do pracy,sory. -Gdzie pracujesz? -W bibliotece,mam tam spokój bo moj podopieczny płacze w domu.. -Rozumiem. -To ja bede szła, do zobaczenia. -Riley? -Tak? -Chciałbym odbudować naszą przyjaźń,nadal jestes dla mnie najważniejsza,gdy nie rozmawialiśmy przez te 3 lata nadal cały czas myślałem o tobie, o wszystkich latach razem. -Na ile przyjechałeś? -Na stałe, kupuje tutaj dom. -Okej,to wszystko co chciałeś mi powiedziec? -tak -to napisz to tym piosenkę, bo brzmi to jak tania melodyjka popowego szajsu, żegnam. Tak bardzo brakowało mi go przez te 3 lata,jego nieśmiesznych żartów, jego zapachu,wszystkiego, co prawda Justin wrocil,ale to nie jest Justin,ktory był moim przyjacielem.


Przepraszam za wszelkie błędy,ale rozdział pisany na telefonie, aby był kolejny muszą być 3 komentarze abym miała pewność,że ktoś to czyta!
Besos

1.

Byłam już spóźniona 20 minut na spotkanie z moim przyjacielem, zresztą jak zawsze,nigdy nie umiem
wyrobić się na czas.Szłam szybkim tempem w stronę bramy parku w którym jesteśmy umówieni,była późna
wiosna,ale na szczęście nie było jeszcze upałów,nienawidze ich,moje włosy wtedy kręcą sie ponieważ jest
wilgotno. Gdy przekroczyłam wejście, ujrzałam chłopaka siedzącego na ławce,ktory oglądał cos na telefonie -hej nolifie-zasmialam sie i poglaskalam go po głowie 
-ej,wcale nie jestem nolifem,czekałem na ciebie i prawie umarłem z nudów,przyjdziesz kiedys na czas?
-hello?!myslisz,ze takie cos samo sie zrobi-wskazałam na siebie
-wyglądasz jak zawsze olśniewająco mała-uśmiechnął sie do mnie 
-juz sie tak nie podlizuj,chcesz loda?
-a co chcesz mi zrobic?
-budka z lodami tam jest głupku
-to chodz-przyjaciel wstał i wyciągnął do mnie rękę
Zamówiliśmy sobie po dwie gałki lodów czekoladowych i poszliśmy sie przejść po parku.
-co powiesz na imprezę u mnie dzisiaj?a
-od kiedy jestes imprezowiczka?
-to jest ostatnia szansa zeby sie z toba pożegnać zanim wyjedziesz-momentalnie posmutnialam,Justin jest moim jedynym przyjacielem,jedynym od zawsze,poznaliśmy sie w przedszkolu podczas bójki,oczywiście naszej bojki ponieważ stwierdził on,ze zabawnie by było wytrzeć gluty o moj rysunek, gdy dowiedziałam sie,ze wyjeżdża do nowego jorku to popłakałam sie, ja musze zostać tutaj, chodzić dalej do liceum i prowadzić nudne zycie dziewczyny z Toronto.
-ej nie smuć sie głupku, zostało nam 5 dni, to duzo
-5 dni i zapomnisz o mnie
-nigdy o tobie nie zapomnę
-każdy tak mówi, potem poznasz nowych przyjaciol,rożnych celebrytów, bedziesz miec dziewczyne,imprezy..zupełnie inne zycie.
-obiecuje ci,ze tak sie nie stanie..nigdy nie mógłbym zapomnieć o tobie,spędziliśmy całe zycie razem, jak skończysz liceum to wrócę po ciebie-yay,czyli jeszcze 3 lata.
-przestańmy sie dołować, co z tą impreza?
-jestem za!
-to u mnie o 19?
-dobra 
-to ja bede juz szła szykować bo zostało nam mało czasu zeby wszystko ogarnac
-moze moge w czymś pomoc?-wyciągnęłam 100$ z portfela i dałam przyjacielowi
-kup alkohol i chipsy-puściłam mu oczko 
-dobra, to do zobaczenia u ciebie-chłopak powoli ruszył w stronę sklepu 
-do zobaczenia-krzyknęłam,gdy on coraz bardziej sie oddalał.
Mam dość blisko do parku,zaledwie 10 minut, co akurat teraz było przydatne bo byłam szybko w domu i mogłam wszystko przyszykować,wyciągnęłam jednorazowe kubki z szafki i postawiłam na stole, wybrałam playliste i włączyłam muzykę, posprzątałam troche w domu i powiesiłam jakieś balony,ktore zostały jeszcze z urodzin mojego brata, jak dobrze,ze rodzice zdecydowali sie wyjechać na tygodniowe wakacje razem z Toddem zostawiajac mnie w domu,chwała im za to. Wykorzystałam to,ze Justin jeszcze nie wrocil z zakupami i poszłam sie wyszykować, założyłam czarne rurki z dziurami i czarny crop top na ramiączkach gdyby było zimniej to idealna do tego byłaby czarna ramoneska,ale przy 24 stopniach nie bede zakładać kurtki, podkreśliłam oczy kredka,usta bordowa szminka i byłam gotowa. 
-Riley?-usłyszałam krzyki przyjaciela z dołu
-ja!-zbieglam szybko ze schodów,przyjaciel zaczął klaskać na moj widok
-gdybyśmy sie nie przyjaźnili to stanąłby mi-zachichotał, na co ja pokazałam mu środkowy palec
-Dzieki,kupiłeś wszystko?
-Tak,mooostwo piwa,duzo chipsów ii cos specjalnego-pomachał mi woreczkiem z ziołem przed oczami
-ja tego nie tknę-pokazałam palcem na narkotyk
-nie zmuszam-schował torebeczkę do kieszeni spodni
-chodz pomożesz mi przestawić stół i kanapę bo zostało zaledwie pol godziny-dobra,to pomogę ci w tym,ale resztę musisz ogarnac sama bo musze isc sie przebrać-dobrze modnisiu-zasmialam sie
Chłopak pomógł tak jak obiecał i pobiegł sie przebrać do swojego domu.
Nasypalam chipsy do misek, poustawiałam alkohole na stole i kubeczki,wszystko było gotowe, miało przyjsc 20 osób.
Usiadłam na kanapie i czekałam na justina,coraz bardziej robi mi sie przykro,ze wyjeżdża, z kim ja bede rozmawiać w szkole?kto bedzie mi zabierał krzesło spod tyłka?u kogo na kolanach bede siadać jak juz nie bedzie miejsca na ławkach na korytarzu?bedzie zupełnie inaczej.
-I jak?-przebranie sie zajęło mu mniej niż 15 minut
-No model!-zagwizdalam na jego widok, miał na sobie biała koszulkę i czarne rurki,do tego Jordany,idealny chłopak dla każdej dziewczyny
-model i modelka-zachichotał 
-idealna para-gdy tylko zorientowałam sie jaka gafę popełniłam miałam ochotę strzelić sobie z liścia w twarz
-tfu,przyjaciele
-chciałabys-niestety nie mogliśmy kontynuować naszej "kłótni" ponieważ przyszli pierwsi goście. 
Impreza niezle rozkręciła, jestem juz niezle wstawiona,wlasnie chodzę po domu w poszukiwaniu mojego przyjaciela,większa czesc ludzi albo poszła albo sa na basenie w moim ogrodzie,nie przeszkadza im,ze aktualnie mamy 18 stopni,ale cóż, nikogo nie było na górze,zaglądałam do wszystkich pokoi zeby go znaleźć az w koncu sama na niego wpadłam
-o jestes!-lekko sie zachwiałam i nasze usta dzieliły milimetry
-jestem-odsunął mnie od siebie
-chodz zatańczyć-złapałam go za rękę.
-wole to-pociągnął mnie do siebie i musnął moje usta
-co to miało byc?-podobało mi sie to jak cholera
-jesteśmy już tak wstawieni,ze jutro nie będziemy o tym pamiętać-nie odpowiedziałam nic tylko owinęłam ręce wokół jego szyi i zaczęłam całować namiętnie jego usta,tak ładnie pachnie,chłopak złapał mnie za tyłek i podniósł mnie tak,ze byłam z nim równa,owinęłam nogi wokół jego talii
-do twojego pokoju?-spytał 
-tak-mruknęłam robiąc mu malinki na szyi 
Justin położył mnie na łóżku klęcząc miedzy moimi nogami, wsadził ręce pod moja koszulkę i zaczął szukać rozpięcia mojego stanika.
-czekaj.
-tak?
-chcesz tego?
-nie myślę o niczym innym od tygodnia-czułam rumieniec na moich policzkach,myślał o tym od tygodnia?
Kompletnie zapomniałam o tym,ze jest on moim przyjacielem,nie liczyło się nic innego oprócz tego co jest tutaj i teraz.
Poczułam jego zimne dłonie na moich piersiach, zaczął składać pocałunki na moim obojczyku,odwzajemniałam jego pieszczoty..ta noc trwała długo,najprawdopodobniej była to najlepsza noc w moim życiu. Obudziłam się z bólem głowy o jakiejś 12 popołudniu, obok zobaczyłam śpiącego Justina,obydwoje byliśmy nadzy, szczerze wstydziłam się za to co wczoraj miało miejsce, to nie powinno się wydarzyć, mogliśmy zepsuć tym nasza przyjaźń..zaczęłam się zamartwiać,gdy drzwi od mojego pokoju otworzyły się, zobaczyłam w nich Tiffany,moja dobra koleżankę, pokazała kciuk w gore i powiedziała,ze już idzie do domu.
Zostaliśmy sami..leżałam i patrzyłam sie na zdjęcia na suficie, miałam tam zawieszone zdjęcia z moich każdych urodzin,prawie na każdym był Justin a dokładnie był na każdym zdjęciu od 4 urodzin, tak bardzo się zmieniliśmy przez te 13 lat.
-Dzień doberek
-Hej nołlajfie
-Ej no nie nazywaj mnie tak!-zaśmiał sie
-Ale mnie łeb napierdala-dodał po chwili 
-mnie tez, a właśnie..co do wczoraj to..może zapomnijmy o tym?
-to coś się wydarzyło?-Zaśmiał się,Dzięki Bogu,nie chciałam niszczyć tego co trwało juz tyle lat.
Minął już miesiąc od wylotu Justina do nowego jorku, przez ten czas rozmawialiśmy zaledwie trzy
razy..właśnie jestem kłębkiem nerwów,czekam na wynik testu ciążowego,czy on był na tyle głupi żeby się nie zabezpieczyć?



Mam nadzieje,że pierwszy rozdział zachęcił Was do śledzenia dalszych losów bohaterów.
Besos.

Bohaterowie.

                                                          Bohaterowie.
 

                                                      Riley Jefferson




                                                       Justin Bieber



                                                    Todd Jefferson



Kim Jefferson 



John Jefferson


Zachęcam Was do czytania mojego ff,zwiastun powinien pojawić się w weekend :)
besos.